Sylwester 2001/2002

SYLWESTER 2001/ 2002

Zazwyczaj wszystko było robione na łapu capu, jednak tym razem wyglądało to inaczej. Już na dwa dni wcześniej zaczęło się gorączkowe studiowanie map, wyznaczanie tras, objazdów, różnych wariantów. Adrian specjalnie na tą okazję przygotował roadbooka, na którym zaznaczył miejscowości, które według niego powinny być odcięte od świata. Słuchanie relacji radiowych, pytanie znajomych i wywiad w PKS zaowocowały utworzeniem długiej listy wsi, do których dotarcie miało nam umilić czas przed północą.

Zakupy najpotrzebniejszych produktów, kontrola pojazdów i ćwiczenie siły woli (żeby nie wypić wcześniej... tego co miało być wypite później ;)) wypełniały nam czas przed tym niepowtarzalnym dniem. Zostali też zaproszeni goście specjalni: Tomek, Kasia i ich Szeroki z Warszawy. Należy ich podziwiać za odwagę i determinację. W czasie gdy policja apeluje do kierowców, żeby bez podstawowego wyposażenia, tj.: termosu z herbatą, kanapek, kocy, piecyka, łopaty, saperki, apteczki, psa, wyciągarki, hi-lifta, t rapów, łańcuchów, wiaderka z piaskiem i solą, latarki, telefonu komórkowego i paru innych drobiazgów, nie wybierać się w podróż, oni zdecydowali się przyjechać do Białegostoku, by tu szukać wrażeń na nieodśnieżonych drogach.

Dzień zaczął się wcześnie. Najpierw wyjazd na drogę krajową nr 18 po zielonego Szerokiego, następnie krótki, lecz jakże obfity obiadek u Kalego i wyruszamy w trasę. O godzinie 18.00 wyznaczona jest zbiórka w Narwi. Szybki dojazd do Simun i skręt na znany już skrót do Zimnoch. W czasie świąt, droga ta była już częściowo nieprzejezdna, teraz jest jeszcze gorzej. Z pobliskiej chatki wychodzi zdegustowana kobieta i rzuca: �traktorem nie przejechał, a oni się z osobówkami pakują!�, po czym chowa się z powrotem do środka. Nasz czerwony Szeroki zna już ten teren, więc puszczamy gości przodem. Podczas mijanki Tomek ześlizguje się do przysypanego śniegiem przydrożnego rowu. Wyjazd udał się dopiero po położeniu trapów. Reduktorek i przebijamy się dalej, śniegu jest jednak za dużo. Ze względu na wy znaczony czas zbiórki, postanowiliśmy zrezygnować z tej drogi, przejazd zabrałby nam zbyt dużo czasu.

Przed Kaniukami jest kolejny ciekawie zapowiadający się odcinek. Goście znów mają pierwszeństwo. Przesiadam się do Tomków, Kasia uruchamia kamerę i wbijamy się do lasu. Jest już ciemno, na wprost nas widać cały Księżyc. Śnieg wyrzucany spod kół iskrzy w światłach halogenów. Wszystko pięknie, tyle że zaspy są coraz większe, samochód �tańczy�, gdy się odwracam widzę że to samo dzieje się z Szerokim Adriana. Pę d zimy do przodu po omacku, drogi już dawno nie widać, wyjechaliśmy na otwarte pola, kierowcy próbują zapanować nad maszynami. Wylatujemy w powietrze na jakimś ogromnym głazie, na szczęście opony są całe, spod maski buchają kłęby pary. Tomek dopiero teraz z auważył, że temperatura w chłodnicy przekroczyła setkę. Musimy się gdzieś zatrzymać, na szczęście przed nami widać drogę. Stajemy sami nie wierząc że nam się udało. Cztery kilometry kopnego śniegu na pełnych obrotach, nic dziwnego że pękł zbiorniczek chłodn icy. Ciecz sycząc wygotowywała się przez ponad 5 minut. Wszyscy zasłużyli na grzańca z termosu.

W Narwi jesteśmy punktualnie, na stacji benzynowej dołączyli do nas Rafał Wranglerem i Stefan Uazem. Samochody są pełne �szalonych� osób, które w szalony sposób chcą spędzić Sylwestra. Ruszamy wzdłuż granicy w stronę Sokołdy. Po drodze mijamy dziesiątki miejscowości, w niektórych jesteśmy pierwszymi którzy dojechali tam od ponad dwóch tygodni! Chciałbym zobaczyć miny ludzi, którzy po przebudzeniu następnego rank a zobaczą świeże ślady samochodów. Kilkakrotnie udaje się nam zakopać, rąk do pchania jednak nie brakuje. Pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie, na zmianę mamy śnieżycę i piękną gwiaździstą noc. Przejazdy przez lasy dostarczają niezapomnianych wrażeń, śni e żne czapy na sosnach, ślady dzikiej zwierzyny, zające �złapane� w światła halogenów. To wszystko zapamiętamy na długo.

Podczas jednego z postojów uświadamiam sobie jak bardzo spadła temperatura. Kable elektryczne rozwieszone na słupach trzaskają w 12 stopniowym mrozie. Do tego na otwartym terenie wieje przenikliwy wiatr. Ruszamy dalej, nie ma czasu do stracenia, przed nami jeszcze ponad godzina jazdy. Kilkakrotnie musimy weryfikować trasę, bądź to ze względu na niedoskonałości mapy, bądź na nieprzejezdność dróg.

Dojeżdżamy do drogi na Supraśl, od tego miejsca przewodnikiem został Stefan. Na 10 minut przed północą bezbłędnie trafia do miejsca, gdzie w środku lasu z ogniskiem i gorącym bigosem czeka jego brat Paweł wraz z kolegami. Z daleka widzę jak do góry wylatują moi znajomi. Nie był to wybuch petardy, to Grzesiek witał się z wszystkimi, podrzucając ich do góry. Jejku ile on ma siły!!! Jejku ile on wypił ;))

Zaczyna się odliczanie 3, 2, 1... JUŻ!!! Korki szampanów wystrzeliły w górę, fajerwerki rozbłysły wysoko na niebie. Przejechaliśmy ponad 100 km bezdroży, by przywitać Nowy Rok w lesie przy ognisku � coś wspaniałego.

Pogoda się wyklarowała, wiatr ucichł, na niebie rozbłysły tysiące gwiazd. Rozpoczął się czas wspomnień i opowiadań. Tak jak legendy przekazywane z pokolenia na pokolenie, tak dziś z rąk do rąk krążyły napoje. Towarzystwo nabrało wigoru, śpiewom i żartom wydawało się nie być końca. Czas mijał szybko, lecz wszystko co dobre kiedyś się skończy. Po pożegnaniu ruszyliśmy w drogę powrotną do Białe gostoku. Kończąc chciałbym podziękować wszystkim za to że byli. Dzięki wam ten Sylwester zostanie w mojej pamięci na długo. Życzę by Nowy Rok był równie szalony i pełen emocji jak poprzedni, a drogi tak samo nieprzejezdne. Niech moc 4x4 będzie z Wami. Do zobaczenia na bezdrożach...

ARTURO (załoga Adriana � czerwony Szeroki)


Szeroki naszych gości z Warszawy. Tomka i Kasi
Wyjazd od Adriana.

Zbiorka
Zbiorówka

Zbiórka na stacji paliw w Narwi i Ruszamy!! Jeszcze wszyscy w komplecie, cała nasza ekipa zapakowała sięw cztery samochody i ruszyliśmy powitać Nowy Rok

Para wodna

Nie Kasia jest cała!! ;))) Oto skutek pęknięcia zbiornika wyrównawczego chłodnicy.

Postój na spróbowanie pyszn ego sernika Kasi i ogrzanie się łykiem lub dwoma łykami grzańca

Po dotarciu do celu i przywitaniu się ze wszystkimi i powitaniu Nowego Roku, zabawa do białego rana przy ognisku.


 

Poniższe zdjęcia może nie są rewelacyjnej jakości ale myślę, że to właśnie one oddają w pełni klimat tej szalonej nocy.
Dziękuję Kasiu Za wszystkie zdjęcia!!!

Zabawa była wspaniała i mimo czternastostopniowego mrozu chyba nikt nie zmarzł.
Muszę tu podziękować Adrianowi (czerwony Szeroki), bo to on był pomysłodawcą tak fajnego sylwestra.
Również dziękuję Kasi i Tomkowi z Warszawy. Przyjechali swym Szerokim do Białegostoku, umordowali się podczas nocnego upalania maszyn i rano wrócili do Warszawy. Pewnie po przyjeździe padliście ze zmęczenia... ale myślę, że warto było!!!!
Dziękuję również Całej "Ogniskowej" ekipie, za niezwykle ciepłe przyjęcie, cudownie smaczny i ciepły bigosik oraz mocno rozgrzewające napoje
Ludzie ze rok musimy to powtórzyć!!!! Zapowiedziały się już dwie następne załogi. Liczę również na Tomka swym żółtym UAZ'em. Mam nadzieję, że Wilku i Sojer zrobią wreszcie swoje Muscele i za rok ruszymy przywitać Nowy Rok w pełnym składzie, a może ktoś jeszcze zechciał by się dołączyć??? Mam nadzieje że tak!!

Stefan Ostrowski

Podstrona wyswietlana 7 razy.

Stefan Ostrowski - www.mojuaz.com
Wszystkie prawa zastrzeżone