Wyprawa 14 cz.2

....Wyprawa 14. Ciąg dalszy

Oczywiście pamiątkowe fotki podczas odpoczynku.

I jedziemy dalej. Kierując się w stronę rzeki z nadzieją, że uda się nam ją przejechać nie używając mostu.

Grzesiek zakłada, jak się później okazało, dziurawe wodery i do wody.

Ale niestety dno jest zbyt miękkie, a brzegi za strome

A to są tylko statyści :)

Zanim Grzesiek zmieni obuwie...

Ja zrobiłem parę fotek.

Postanawiamy jechać wzdłuż rzeki. Po drodze natrafiamy na miłe bagienka które nigdy chyba nie zamarzają. Przy okazji wkleja nam się jadący na końcu Honker. Wydostaje sie po podaniu pomocnej ... liny.

Wszyscy w komplecie!?

Możemy jechać dalej.

A przed nami bardzo "kępiaste" łąki, co róż poprzecinane rowami nawadniającymi. Ziemia jest zmarznięta, dlatego też przekraczanie tych rowów daj nam bardzo wiele zabawy i przy okazji pogiętych zderzaków.

Jak się później okazało, jedynym sposobem na te niewinnie wyglądające rowy był najazd pod znacznym kontem.

A poniższych zdjęć chyba nie muszę komentować.

Po zakończeniu zabawy z rowami, kierujemy się powoli w kierunku Supraśla. Ale po drodze napotykamy jeszcze jedną, chyba najciekawsza przeszkodę. Otóż podmokły teren porośnięty wysokimi trzcinami

Bez problemu przejechał Grzesiek Uazem, Rafał Wranglerem, natomiast Honker jadący po śladach Uaza staną i wykopał dość duża dziurę. Ale szybko został wyciągnięty.

Jadący jako ostatni Robert UAZem, przez niedomówienie pojechał po śladach Honkera i dość skutecznie został unieruchomiony zanurzając się po progi w wykopanej wcześniej przez Honkera dziurze.

Do przodu nie dało się wyciągnąć. Więc Rafal Wranglerem podjechał i bez większych problemów wyciągnął Uaza do tylu. Już nie po śladach, Robert bez problemu przejechał. Rafałowi nie chciało się chyba zawracać i cofając wpadł w kolejna dziurę. Ale lina i Uaz szybko pomogły JEEPOW.

Niestety zdjęć jest mało, gdyż niestety ale jechałem w ostatnim aucie i nie mogłem w porę przewidzieć co się będzie działo.

Po chwili jesteśmy w autach, a po dwóch chwilach znowu w punkcie wyjścia, czyli w Supraślu.

Wspólne zdjęcia i się żegnamy. Do następnej Wyprawy, która mam nadzieję będzie równie udana jak dzisiejsza!!

Straty w sprzęcie:

Praktycznie tylko jedne, czyli u wszystkich z wyjątkiem Wranglera, powyginane zderzaki.

A w Jeepie, troche zdeformowany numer rejestracyjny, połamane przez nieumiejętne posługiwanie się szpadlem, gniazdo prądowe do przyczepki i malutkie światełko.

Tekst i Zdjęcia Stefan Ostrowski.

Podstrona wyswietlana 45 razy.

Stefan Ostrowski - www.mojuaz.com
Wszystkie prawa zastrzeżone