Jest niedziela 19 października 2003 roku. Wstałem około 8 rano, spoglądam z nie dowierzaniem na termometr - dokładnie -2 stopnie Celsjusza... zimno. Ale słoneczko świeci i mam nadzieje, że padać nie będzie. Około 9.30 wyruszam swym zielonym "dzipkiem", po około 20minutach docieram na miejsce zbiórki -; jak zazwyczaj na parkingu przy ulicy Raginisa w Białymstoku. Jestem pierwszy. Po chwili dojeżdża Polonez Analog.
 |
Od tej pory juz wspólnie czekamy na pozostałe załogi. Zjawia się Tomek swą nowo zbudowaną maszyna powstałą z UAZa (rama, zawieszenie, mosty) oraz silnika od BMW. Razem z nim pojawia się Sojer w Muscelu. Po chwili dojeżdża jeszcze Artur w UAZie, Wojtek gazem po tuningu, oraz Piotrek zielonym Dodg'em. Kilka drobnych napraw...
|
Około 11 wyruszamy w okolice Supraśla. Po drodze niektóre załogi tankują gaz lub benzynę i dojeżdżają do mnie.

|

|

|
Jedziemy w zdłuż rzeki
|

|
Droga jest dość ciekawa, wiedzie przez przez las, małe bagienko oraz klasyczny trial między drzewami.
|

|

|
Po chwili docieramy do pierwszej poważniejszej przeszkody - bród. Jeszcze tędy nigdy z nas nie jeździł. Nurt rzeki jest dość szybki, nie widać dna, nikt z nas nie ma woderów. Wszyscy obserwujemy rzekę i chyba zadajemy sobie to samo pytanie -jechać czy nie??
|

|

|

|

|

|

|

|
Pierwszy, po namowach, jedzie Wojtek swym przerobionym gazem
|

|

|
Woda okazuje się być bardzo płyciutka a dno twarde. Zaraz po Wojtku ruszają po kolei prawie wszystkie załogi.
Na zdjęciu jest jedynie Dodge, gdyż tylko jego zdążyłem uchwycić. Sam przecież też musiałem przejechać.
|

|
Na drugiej stronie został tylko Polonez - myślę, że jednak polonez zostanie tylko polonezem
|

|

|

|
Po wstępnym osuszeniu maszyn ruszamy w dalsza drogę.
|

|

|
|
żwirownia mieszcząca się nie opodal brodu dostarczyła trzem żółtym pojazdom niemało zabawy. Komentarz chyba zbyteczny
|
|
|
|

|

|

|
|
|
|

|

|

|
|
|
|
|
|
|
|
|
|

|

|

|

|

|

|

|
A niektórzy czekali na swych mężów na dole... i chciał czy nie musiał jechać :)
|

|

|
Po zabawie z żwirowni w Studziankach pojechaliśmy na żwirownie w Ogrodniczkach.
Jednak podczas przejazdu w Tomka "rajdówce" pękł krzyżak wału. Jedna będzie musiał to poparawić.
|

|

|

|
W ogrodniczkach Sojer ruszył jako pierwszy, jednak woda wyżłobiła dość głębokie rowy.
|

|

|

|

|

|
|

|
Po krótkiej zabawie na żwirowni, pojechaliśmy na poligon w poszukiwaniu błota, ale niestety, sucho :(. Tomek któremu pozostał tylko napęd na przód i 3 amortyzatory postanowił wracać do domu. W jego ślady poszedł Sojer.
|

|

|

|
W okrojonym już składzie, i do tego głodni postanowiliśmy pojechać na Podsupraśl aby rozpalić ognisko i cos zjeść. Ale korzystając z okazji, gdyż byliśmy blisko ciekawej górki, Wojtek postanowił ja pokonać wjeżdżając na nią. Górka jest odść pokaźnych rozmiarów. Ale ku naszemu i chyba swojemu zaskoczeniu Gaz wjechał.
|

|

|
|

|
Tradycyjne odkręcanie sprzęgiełek zapowiada nieuchronny koniec wyprawy
|

|

|

|
Jeszcze tylko ognisko - przy którym musze przyznać było bardzo wesoło. I koniec.
|

|

|

|
Musze przyznać, że wypad był bardzo ciekawy, choć brakowało mi tu kogoś ... ale było super - do zobaczenia następnym razem, mam nadzieje, że w podobnym składzie!!
Tekst i zdjęcia -Stefan Ostrowski |