Wyprawa 16

To już nasza 15 wyprawa.

A było to tak...

9 listopada około 9 rano mój uaz zrobił mi psikusa. Otóż wsiadłem, uruchomiłem silnik i ... nie ma w ogóle ciśnienia oleju... ciężka sprawa. Popracował tak parę sekund i nic. Wyłączyłem go. Zrezygnowany zadzwoniłem do mojej Agniesi a Paweł do Grześka i odwołaliśmy wyjazd. W akcie desperacji i zrezygnowania uruchomiłem auto jeszcze raz... i jeszcze raz... aż tu nagle ciśnienie oleju się pojawiło i mogliśmy wyruszyć na wyprawę.

Po pozbieraniu swojego "balastu" pojechaliśmy do Supraśla. Tam już czekał na nas Grzesiek ze swym pilotem - Arturem. Ruszyliśmy w las. Grzesiek już wcześniej przestudiował dokładnie mapę zaznaczając na niej trudniejsze do przejechania fragmenty trasy.

Ruszyliśmy!!

 

Po przejechaniu kilku kilometrów leśnymi drogami dojechaliśmy do wyschniętego, sztucznie stworzonego jeziora.

Taki widok obiecywał nam niezłą zabawę w błocie. Na niektórych twarzach nie sposób było nie zauważyć zadowolenia

Więc ruszyliśmy ku przygodzie

Przedzierając się przez trzciny zjechaliśmy do niecki jeziora

Okazało się, że dno jeziora miejscami jest bardzo twarde, jednak czasami zdażają się bardzo miękkie miejsca. Grzesiek przekonał się o tym jako pierwszy.

Ale ja naprawdę nie wiem co Marcin ciągle pokazuje Kasi...

Kiedy Grzesiek zajmował się robotami ziemnymi...

A potem odpoczywał...

Ja zmieniałem zaczep w swym UAZie

Po wyciągnięciu UAZa, ruszyliśmy w dalszą drogę. Co i rusz, trzeba było wyskakiwać z aut i badać teren. Jednak czasami znowu się wtapialiśmy w grząskie błotko.

Po przejechaniu kawałka jeziorka okazało się, że dalej się już nie da. Musieliśmy jakoś wyjechać spowrotem w kierunku lasu. Trzeba było udać się na mały rekonesans.

Potem niektórzy nawet dostali swój pieniek do pilnowania...

I Grzesiek mógł już jechać, torując sobie drogę wzmocnionym zderzakiem.

A Paweł moim uazem zaraz za nim

Wyjechaliśmy na twardszy grunt!!

Przejeżdżając poważne przeszkody ;)

Dotarliśmy do lasu. Gdzie tylko dzięki Grześka czołgowemu przeszkoleniu mogliśmy przejechać.

Gdy Marcin z Kasią sprawdzali na GPS'ach nasza pozycje... ;)

Dowodzący zebrali się wokół mapy by ustalić dalsza trasę.

A Kasia mnie przyłapała jak flirtuję z moją Kochaną Agniesią!! Ech ta Kasia!!

I pojechaliśmy dalej. Po chwili dotarliśmy do miejsca gdzie byliśmy kilka miesięcy wcześniej. Grzesiek nieświadom przeszkody wjechał dokładnie w te samo miejsc gdzie kiedyś ja się zakopałem. Jego los był taki sam.

Pojechaliśmy dalej. Na skraju lasu była mala polana, a obok ciekawy rowek zarośnięty trawą. Nie mogliśmy darować sobie chwili zabawy!!

Dalej w lesie czekał na nas mały roweczek.

A to są moje liczniki które pięknie wyczyściła mi Kasia!!

I chyba wyprawa zbliża się ku końcowi...

Ja odkręcam sprzęgiełka

Agnieszka fotografuje błoto na naszych autach

 

Ale Grzesiek zostawił linę podłączoną do swojego zaczepu, a to może oznaczać tylko jedno...

Następna wyprawa już wkrótce!!

Mistrzowskie fotografie - Agniesia

Tekst - Stefan

Podstrona wyswietlana 7 razy.

Stefan Ostrowski - www.mojuaz.com
Wszystkie prawa zastrzeżone