Oj jak dawno już nic nie pisałem... pewnie straciliście nadzieję ze w ogóle cos napisze... ale nie martwcie się, jeszcze was pomęczę... Mamy piękny styczniowy poranek 15 stycznia 2006 roku. Mroźno było przez tydzień, teraz jest około –2 st C. Z poznanymi na formu ludziach z Białegostoku i okolic ruszamy na wyprawę... Trasa... znana od dawna, ale jak zawsze mnie zadziwia. Okolice Choroszczy dobrze sami znacie z moich wcześniejszych opisów. Ale przyroda tu jest strasznie zmienna i ciągle stwarza nam nowe wyzwania. Jak to już przyszło do tradycji spotykamy się pod moim domkiem w Choroszczy około 11. W ostatniej chwili zmieniam jeszcze zaczep na haubiczny... teraz wiem ze dobrze zrobiłem!! Zbiórka, omówienie planów i jedziemy. Ja znając trasę prowadzę – za mną Tomek Ładą niva, potem Wojtek oplem Frontera i Tomek również Oplem.
Jedziemy dalej. Odbijamy od rzeki i kierujemy się w stronę wsi Rzedziany. Tam gdzie zawsze była zabawa teraz jest kompletnie zamarznięte i przejeżdżamy bez problemu... szkoda by myślałem ze trochę się pomęczymy. Dojeżdżamy do Rzedzian. Wskakujemy na oblodzona drogę i dojeżdżamy do wsi Rogowo. Tu odbijamy w prawo i przed nami ukazuje się pierwszy bród... z brzegu lód z na środku płynie woda... głębokość do płowy koła...
Dalej kierujemy się w górę rzeki do jazu w Rzędzianach. Bez problemu do neigo dojeżdżamy... krótka namowa i ruszamy dalej za Tomkiem w Nivie w górę rzeki. Wszystko zmarznięte, jedziemy bez problemu ale widać ze wcześniej ktoś to dobrze walczył – chyba traktorem. Jednak po kilku set metrach zostajemy odcięci. Starorzecze po lewej i przed nami, z prawej główne koryto rzeki. Trudno, wycofujemy się. Wracamy do jazy w Rzedzianach, żegnamy się i rozjeżdżamy do domu... Wycieczka mila, przyjemna, mili ludzie i pełni werwy do pokonywania terenu... Mam nadzieje ze do zobaczenia następnym razem!!!
Więcej zdjęc z tej wyprawy w dziale slajdy Foto: Paweł, Stefan i Tomek Opis - Stefan |
Stefan Ostrowski - www.mojuaz.com
Wszystkie prawa zastrzeżone