Wyprawa 26

Nasza 26 wyprawa... to już druga wyprawa znajomych z forum 4x4...
Zaczęła się od długiego planowania trasy... założenia były proste:
1. Lajtowo
2. Rodzinnie
3. ale też wesoło i off-roadowo

Wymyśliłem więc dwie trasy ... tydzień wcześniej przedstawiłem je na forum... Robert, objechał jedna z nich. Mówił że górki fajne, tylko przy jednym podjeździe musiał załączyć 4x4. Więc zdecydowałem że jedziemy tą właśnie trasą, Robert prowadzi, bo już zna tereny. Widoczki ładne, trasa lajtowa...
Mamy więc 24 września, pogoda wymarzona... ciepło, zero deszczu, na parkingu przy ul. Raginisa w Białymstoku dojeżdżają kolejne autka... liczę, liczę, jest nas 8 załóg, w tym dwie z Węgorzewa. Jedziemy do Supraśla, po drodze w Ogrodniczkach dołącza do nas Jurek swym Uazem.
Za Supraślem skręcamy w prawo, załączamy 4x4 i jedziemy po wspinać się na górki. Robert prowadzi. Zwykła leśna droga zmienia się w przecinkę, ale szeroką. Robert wie gdzie jechać, skręca w lewo i po kilku metrach okazuje się że w ciągu tygodnia kawałek lasu został ogrodzony i powstała szkółka leśna, hmm, tędy nie przejedziemy, choć Robert jeszcze tydzień temu tędy jechał. Wycofujemy i szukamy najbliższej przecinki, skręcamy w nią i okazuje się że jest to wymarzony dla nas teren,

jedziemy coraz ostrzej pod górę, do tego pojawia się trawers. Niby nic, trawers mały ale pod trawą pozostały pieńki po wyciętych drzewach które były dość wysokie. Autka ciekawie nabierały przechyłów po wjechaniu na nie. I to przeważyło, że pasażerki co po niektórych aut się poważnie przestraszyły... więc trzeba było trochę zmodyfikować trasę...

 

część załóg zawróciło i pojechało w dół spowrotem, część - co odważniejsi, po wykarczowaniu kilku większych pieńków wdrapało się na górę i zjechało ostrym zjazdem w dół. Ja natomiast z dwiema załogami skręciliśmy w prawo i bardzo ciekawym podjazdem a potem zjazdem wyjechaliśmy jakimiś przecinkami na twarda drogę.
Wszystkie załogi spotkały się na parkingu przy Nadleśnictwie Supraśl. Po krótkiej naradzie stwierdziliśmy, że trzeba odpocząć i pojechaliśmy na ognisko.
Po posiłku i omówieniu dalszych planów, odłączyliśmy sprzęgiełka i pojechaliśmy na niezawodne torfowe tereny przy rzece Narew okolicach Choroszczy.
Sporo radości przysporzył nam rowek z woda który każdy pokonywał na swój własny sposób :)

Przy okazji znaleźliśmy zgubiona na poprzedniej wyprawie tablicę rejestracyjna Maćka :)

Oczywiście trzy małe brodziki tez zaliczyliśmy by umyć autka





Tu stara trasa... ale myślę, że lajtowa i tu juz dziewczynom się chyba podobało. Błotko, woda (ale nie za głęboka), piękne tereny.
Tak podjechaliśmy do znanego nam już jazu w Rzędzianach, gdzie się pożegnaliśmy. Było już około godziny 16, załogi z Węgorzewa miały kawałek drogi do domu.
Dziękujemy Wam za to że byliście i że mogliśmy Was poznać!!

Ja + załogi Vitary i ciemno zielonego Uaza, podjechaliśmy jeszcze pooglądać widoki z pięknego miejsca widokowego nieopodal wsi Rzędziany (tzw. zerwanego mostu). Po krótkiej rozmowie w pięknym wrześniowym słońcu zakończyliśmy wyprawę...
Osobiście uważam że było fajnie i miło, choć przepraszam Dziewczyny, że może trasa po górka była zbyt ostra... ale to było nieprzewidziane. Może brodziki były tylko taka namiastka prawdziwych brodów ale nie chciałem by ktoś niszczył sprzęt w prawdziwym brodzie... następnym razem gdy będę prowadził tak dużą ilość aut, obiecuję że objadę wcześniej trasę i już będziemy wiedzieli w co się pakujemy... choć osobiście uważam, że jazda w ciemno tylko przy pomocy mapy jest o wiele bardziej ekscytująca :)
Jeszcze raz dziękuję wszystkim za możliwość poznania i za świetna zabawę... mi się podobało!!

Tekst i zdjęcia - Stefan (zielony UAZ)

 

Zdjęcia Roberta - ciemno zielony UAZ

 

Podstrona wyswietlana 50 razy.

Stefan Ostrowski - www.mojuaz.com
Wszystkie prawa zastrzeżone