Wyprawa 29

No i już jest następna wyprawa…

 

Mamy niedzielę 11 marca 2007. Pogoda dość brzydka, około 5 st C powyżej zera ale wieje zimny wiatr.

Spotkanie wcześnie rano (jak na niedzielę), godzina 9 na stacji paliw przy trasie wylotowej z Białegostoku w kierunku Lublina. Ludzie zaspani, ale są. Przyjechało 6 aut, trzy uazy, Vitara, Patrol i Land Rover.

Wyprawę można by opisać krótko… pojechaliśmy… jeździliśmy, jeździliśmy i wróciliśmy po przejechaniu około 83km…

No ale to było by nieciekawe… więc po kolei…

 

Miałem opracowana trasę, ale Maciek (landrover) zaproponował byśmy ją zmienili, bo w tych okolicach zna kilka fajnych punktów. Więc ruszamy. Niestety jeden uaz został na stacji paliw… ale nie z powodu awarii… nie miał obudowy skrzyni biegów i załodze było trochę zimo, więc przepakowali się do uaza Roberta i ruszyli razem z nami ale bez auta.

Jedziemy w kierunku Zabłudowa, na razie asfalt, w Zabłudowie skręcamy w kierunku Michalowa i tu z drogi zjeżdżamy z asfaltu.

 

 

Jedziemy krótko po lesie. Maciek który prowadził w pewnym momencie się zatrzymał i zaczął uzbrajać swoje Discovery… oj zapowiada się dobry teren… więc i ja przykręcam sprzęgiełka… i ruszamy uzbrojeni w liny, wyciągarki i … napęd 4x4 :)

Jedziemy skrajem lasu… droga fajna… duże kałuże, błoto… ale pod spodem nadal twardo. Ziemia jednak nadal jest zmarznięta.

Potem wjeżdżamy w drogi między łąkami… tu jest dość błotnisto ale błota jest jakieś 10-20cm pod spodem jest nadal twardo.

 

Po jakimś czasie na naszej drodze pojawia się las… tu jest nadal zima. Śniegu leży około 10 cm, na Nadodrze mamy też lud i czasami duże, efektowne i zarazem płytkie kałuże wody.

Praktycznie cały czas poruszamy się po drogach. Miejsca o których rano mówił Maciek, okazały się do przejechania bez żadnych problemów, ogólnie przyznam że mam dość… boli mnie tyłek. Po wjechaniu w las zrobiło się po prostu nudno… no ale może to tylko moje odczucia, gdyż jechałem po pierwsze sam, po drugie jechałem jako drugi za Maćkiem i nawet nie musiałem nawigować, no i w Uazie nawet nie mam radia…

 

 

 

 

 

Przejechaliśmy bardzo dużo drogi, do tego kończył mi się gaz… jechałem dosłownie na oparach. Niestety decyduję że wracam do Białegostoku… z nadzieję że dojadę… Maciek i Robert pojechali dalej w las…

Wraca ze mną wraca Przemek Vitarą i Robert Uazem (któremu tez brakuje paliwa), niestety nie nastawiałem się na tak długa wycieczkę…

Z nudów podczas jazdy po lesie kombinowałem, a to kierowałem i zarazem kaperowałem otaczająca mnie przyrodę, a to wyłączałem przedni napęd i z ciekawości wjeżdżałem w kałuże i sprawdzałem czy przejadę…

Ogólnie było miło, fajni ludzie, miła atmosfera… tylko jak dla mnie trochę daleko i mało walki w terenie… ani razu nie włączyłem reduktora !!!! SANDAL !!!

 

Do zobaczenia… Może za tydzień?? !!

 

Zdjęcia Przemka z Vitary:

 

 

Zpbacz film z wyprawy.

Podstrona wyswietlana 8 razy.

Stefan Ostrowski - www.mojuaz.com
Wszystkie prawa zastrzeżone