Wyprawa 33

 

Oj dawno już nie jeździliśmy... z takich czy innych przyczyn... trzeba więc cos zorganizować.

Kilka telefonów, komunikat na Forum i wyprawa przygotowana. Początkowo zapowiedziały się 4 auta, chłopaki zapowiadali że jeszcze kogoś poinformują... ogólnie miało być około 6 aut.

Niedziela (2.marca 2008) zapowiadała się bardzo wietrzna. Według zapowiedzi synoptyków miało wiać nawet do 110km/h... w tym świetle ta wyprawa w kierunku lasu nie zapowiadała się ciekawie. Jednak siły natury nam sprzyjały, zapowiedzi się nie sprawdziły, rano wiał lekki wiaterek, świeciło pięknie słoneczko... piękna pogoda na wyjazd za miasto.

Jadę na miejsce umówionego spotkania i już z daleka widzę że nie ma ty 6 aut... po dojeździe okazuje się że jest ich 10... no to mnie, przyznam, trochę przeraziło... tyle aut nie da się bez problemu przeprowadzić leśnymi drogami bez pozwoleń i wcześniejszego omówienia sprawy z leśnikami... szybko wymyślam inną trasę... będzie więc lajtowo i spokojnie. Widzę że ludzie przyjechali z dziećmi, więc raczej zapowiada się tylko zwykła przejażdżka.

Ruszamy więc w stronę dawnego poligonu. Miałem nadzieje że tu na nieużytkach będzie można się pobawić w błocie... ale niestety teren już zagospodarowały lasy i rośnie tu już piękny młodnik. Więc objeżdżamy poligon drogami i kieruję się w stronę urokliwego leśnego stawu. Jedziemy krótko przez las. Trochę jest mi ciężko prowadzić uaza, trzymać GPS’a i zarazem wyszukiwać drogi... więc i o fotkach nie ma teraz mowy.

Dojeżdżamy do stawu. Zatrzymuje się na chwilę by rozprostować kości i sprawdzić humory panujące w załogach... na szczęście jest wesoło.

Kieruję się w stronę wsi Ciasne a stamtąd pojedziemy w kierunku żwirowni w Ogrodniczkach. Jedziemy więc leśnymi drogami, które czasami robią się trochę błotniste ale jeszcze 4x4 zapinać nie muszę. Nagle zaczyna padać śnieg... cała szyba zalepia mi się mokrym białym puchem. Na szczęście jakoś daję rade.

Dojeżdżamy do żwirowni w Ogrodniczkach. Niebo się rozpogadza jak na zawołanie i zaczyna świecić słońce. Tu można się wyżyć do woli. Piach jest grząski i sprawia wiele radości. A podjazdy pod górę to nie lada wyczyn nawet dla najbardziej doświadczonych załóg.

 

Bawimy się przez jakiś czas i ruszamy w kierunku Supraśla i upatrzonego wcześniej miejsca na ognisko.

I to chyba już jest tyle. Przyjechało wiele nowych ludzi, którzy wcześniej z nami nie jeździli, trochę się bałem czy wyjazd wyjdzie i będzie wesoło. Ale na szczęście było jak trzeba.

Zapraszam więc do dalszych wyjazdów !!

Stefan (zielony uaz)

Wasze zdjęcia z tego wyjazdu. Kliknij TU

Dyskusja na Forum na temat tego wyjazdu. Kliknij TU

Krótki film z wyjazdu:


A tu film Grześka z Landryny

Podstrona wyswietlana 25 razy.

Stefan Ostrowski - www.mojuaz.com
Wszystkie prawa zastrzeżone